18 czerwca 2009

nie o różach, nie o bratkach

Dzisiejszą noc nie przespałam ani sekundy. Planowałam się uczyć, ponieważ czeka mnie 7 egzaminów klasyfikacyjnych z całego drugiego semestru. Nie nauczyłam się ani joty. Za 3 godziny wejdę do szkoły, zaświecę oczyma, powiem, że jestem, chora, zmęczona i że pierdolę tą szkołę i z niezaliczonymi ośmioma przedmiotami wynoszę się do prywaciaka.
Do tej pory nie rozumiałam swojego zachowania, ja ambitna, zdolna uczennica z szerokimi horyzontami ma już jeden rok w plecy a bardzo stara się mieć i drugi. Nikt tego nie rozumie. Pytana nie byłam w stanie odpowiedzieć na proste pytanie, czemu marnuję swoje życie. Ojciec mi mówił "pokaż tym idiotom na co cię stać, pokaż im, walcz". Nie pokazałam. Okazało się, że to nie oni, a mój ojciec jest debilem. O zgrozo, robię to wszystko na przekór.
Tym samym wybrałam najgorszą wizję z koszmarów mojego ojca, szkoła prywatna + praca na pół etatu. I na przekór czuję się wolna i coraz bardziej szczęśliwsza nie realizując marzeń tego skurwiela.

0 comments:

Prześlij komentarz